czwartek, 3 kwietnia 2014

Prolog - W poszukiwaniu Ogygii

Leo stał na rufie "Argo II" wpatrzony w horyzont. W ręku trzymał astrolabium Odyseusza, które niegdyś znalazł w Bolonii.
- Leonie Valdez!!! - zaskoczyła go jakiś głos za jego plecami
Chłopak podskoczył w miejscu ze strachu.
- NA PANCERZ HEFAJSTOSA!!! - krzyknął Leo - Nie strasz mnie tak, bo zwariuje ze strachu.
- Nie jadłeś nic od trzech dni, a myłeś się chyba w zeszłym tygodniu!
Dziewczyna była ubrana w dresy co było to dla niego trochę dziwne, bo nigdy się tak nie ubierała.
- Naprawdę? Straciłem poczucie czasu.
- Możesz mi powiedzieć gdzie płyniemy? To już trwa dwa tygodnie.
Twarz chłopaka pokryła się rumieńcem, ale nic nie powiedział.
- Już niedługo - zapewnił ją Leo - czuje że za parę dni odnajdę to czego szukam.
- Czego szukasz ?
- Daj mi spokój !
- Po prostu wszyscy się o Ciebie martwią - Piper była jednak bardziej zatroskana niż się wydawało - Idź się przespać, zastąpię cię.
- Okej, okej, spoko, już idę
- LEO !!!  - Frank krzyczał w niebogłosy i machał do niego rękami
- No nie kolejny - Syn Hefajstosa miał już tego wszystkiego dosyć - Czego chcesz, Frank. Może przynieść śniadanie do łóżka.
- Co? Nie to co innego - Frank wyglądał na zdziwionego i próbował ukryć podniecenie, ale zdradzały go  oczy i ręce - ZIEMIA NA HORYZONCIE !!!




2 komentarze:

  1. Fajnie się zaczyna :)
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam, Szatan...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie zacząłeś! Świetny początek itd. Życze powodzenia
    PS pisz rozdziały trochę dłuższe
    PPS Zapraszam na mój blog każdym komentarzem odwdzięczam sietym samym♥

    OdpowiedzUsuń